Niska samoocena dorosłych dzieci alkoholików
Niska samoocena staje się częścią naszego bagażu emocjonalnego, jeśli pochodzimy z rodziny w której panowały sztywne zasady, dorośli mieli nierozsądnie wysokie oczekiwania wobec dzieci i nie cenili okazywania uczuć. Ludzie dorastający w takich rodzinach przestają się rozwijać emocjonalnie na wczesnym etapie życia. To tak, jakby ich życie emocjonalne pozostało niedojrzałe — młodzieńcze, a nawet dziecinne — podczas gdy ciało i intelekt rozwijają się i dorastają. Taki stan określa się jako opóźnienie w rozwoju emocjonalnym. Osoby, których dotyczy, rozwijają się, niekiedy nawet nadmiernie, pod względem intelektualnymi fizycznym, emocjonalnie jednak pozostają dziećmi — niezależnie od tego, ile mają lat. Często mówi się o nich „dorosłe dzieci”. Na zewnątrz sprawiają wrażenie dojrzałych. Wykonują odpowiedzialne zadania, żyją jak dorośli, lecz w głębi ducha są bezradni niczym dzieci.
Na zewnątrz są kompetentni i odnoszą sukcesy, lecz tak naprawdę ich dusza i serce cierpią.
Moje doświadczenie z ludźmi o niskiej samoocenie pokazuje, że oni zawsze czekają na to, co przyniesie przyszłość. Mówię im wówczas: „Przedstawienie trwa. Próba się skończyła. Życie jest tu i teraz”. To bardzo ważne stwierdzenie, gdyż tacy ludzie przeważnie rozmyślają o dniu, gdy staną się tym, kim zamierzają być. Wierzą, że dopiero wtedy poczują się „lepsi” i „bardziej szczęśliwi”. Czekają na wydarzenie lub osobę, które wpłyną na nich w ten sposób, że wreszcie będą szczęśliwi.
Dorosłe dzieci żyją oczekiwaniami. W dzieciństwie wierzyły, że kiedy wyjdą z domu, staną się niezależne, wolne od uciążliwej kontroli beznadziejnie kategorycznych rodziców. Wyemancypowane będą mogły same rządzić swoim czasem. Poznają nowych, fascynujących ludzi. Z całą pewnością odnajdą „czarodziejskie królestwo” i będą szczęśliwe. Na pewno nie będą takie jak ich rodzice. Nie ma mowy.
Dorosłe dzieci oczekują przede wszystkim, że w ich życiu będzie bardzo mało smutku i nieprzyjemnych uczuć. Sądzę, że takie nastawienie jest wynikiem obwiniania rodziców i innych ludzi za własne cierpienie – czasami oczywiście jest to zasadne. Kiedy zaczynamy żyć na własną rękę, te obce, wrogie wpływy znikają, więc spodziewamy się, że nasze życie będzie przyjemniejsze, mniej bolesne i szczęśliwsze. A może szczęście to również umiejętność znoszenia bólu życia —rozczarowań i smutku – oraz życia z nim, a także zajmowania się innymi sprawami zamiast nieustannego pogrążania się w cierpieniu?
Takie oczekiwania, uczucia i idee zrodziły się w dzieciństwie. Zamiast słuchać wewnętrznego Ja i zaufać mu, wielu z nas dało się uwikłać w oczekiwania szkoły, rodziny, przyjaciół i środków masowego przekazu. Ważnym (choć niekiedy ledwo dostrzeganym) źródłem naszych oczekiwań jest telewizja – szczęście to posiadanie markowych perfum czy smukłych nóg. Reklama, media społecznościowe, ma często negatywny wpływ na nasze poczucie własnej wartości – zainteresowanych odsyłam do lektury badań nad tym zagadnieniem.
Poznawanie swojego wewnętrznego dziecka
Wewnątrz mnie żyje specjalny nauczyciel, mentor i sędzia. To moje wewnętrzne dziecko. Niektórzy są dość dobrze zaznajomieni ze swoim wewnętrznym Ja (magazynem poczucia własnej wartości), ale innym wewnętrzne dziecko jest całkowicie obce. W tym sensie sami dla siebie możemy być obcy.
Możemy zrozumieć ogromny ładunek rozpaczy, zmęczenia, cierpienia i samotności oraz pozbyć się go, jeżeli okażemy więcej zrozumienia dla naszego wewnętrznego dziecka. To zrozumienie pomoże nam lepiej się poznawać w relacjach międzyludzkich i dostrzec swoją wartość jako ludzi.
Kiedyś każdy z nas był dzieckiem. Dzieciństwo było bardzo ważnym okresem, którego wpływ odczuwamy do dzisiaj. Częstokroć jako dorośli próbujemy je ignorować, zlekceważyć naukę, jaka z niego płynie. Nauki otrzymane w dzieciństwie mają wpływ na nasz obecny sposób myślenia, odczuwania i działania. Niektóre przeszkadzają nam w obcowaniu z ludźmi, kochaniu i byciu kochanymi. Takie uczucia mogą być nawet znaczącą przyczyną zmęczenia, niemożności odprężenia się, bólów głowy, ciągłego niepokoju i depresji.
Pomyśl o dziecku, którym byłeś. Co się z nim stało?
- Czy twoje wewnętrzne dziecko umarło?
- Czy wyrosłeś z niego i porzuciłeś je niczym starą zabawkę albo ubranie?
- Czy opuściłeś swoje wewnętrzne dziecko?
- Czy twoje dzieciństwo stało się nieważne, pozbawione znaczenia?
- Czy dziecko, którym byłeś nadal żyje i jest szczęśliwe?
Każdy nosi w sobie uczucia i postawy wyniesione z dzieciństwa. Podaję kilka przyczyn niskiej samooceny wynikających z środowiska rodzinnego.
- Dziecko musi zbyt szybko dorosnąć. Są takie rodziny w których z jakichś powodów rodzice nie mogą zapewnić dzieciom emocjonalnego bezpieczeństwa i komfortu. Jedno z rodziców – lub oboje —było bądź jest uzależnione od alkoholu czy narkotyków, a jego problemy stawiane są na pierwszym miejscu (Dorosłe Dzieci Alkoholików). Dziecko uczy się samo zaspokajać swoje potrzeby emocjonalne, a niekiedy nawet fizyczne. Starsze dzieci czują się odpowiedzialne za młodsze, a ich dzieciństwo jest przepełnione poczuciem odpowiedzialności i strachem.
- Dziecko musi być idealne. Dziecko staje się perfekcjonistą, jeżeli rodzice okazują mu swoją aprobatę i uczucie tylko wtedy, gdy na nie zasłuży. Reaguje na taką sytuację, podejmując niewspółmiernie duży wysiłek, by wykazać się fizycznie, intelektualnie i społecznie. Nigdy nie jest na tyle idealne, by zadowolić rodziców lub samo siebie. (DDA bohater)
- Dziecko jest ciągle popychane, szarpane i musi wysłuchiwać niekończących się kazań. Rodzice nieustannie kierują dzieckiem, kontrolują je, wyznaczają mu kierunek w życiu, plany, cele i tak dalej. Takie dziecko w większości obszarów swojego życia rezygnuje w końcu z własnej inicjatywy i zdaje się na wskazówki z zewnątrz. Cechują je odwlekanie spraw w nieskończoność, zapominanie, opór, apatia i zobojętnienie. Z trudnością przychodzi mu działanie z własnej woli.
- Na dziecku skupia się gniew rodziców. To prawdziwy kozioł ofiarny. Jego rodzice nie znają zbyt wielu sposobów na wyrażanie gniewu i bólu. Bezbronne dziecko staje się celem ich ataków złości. W takich rodzinach często dochodzi do przemocy fizycznej i emocjonalnej. Niektóre formy gniewu mogą być dość łagodne, jak na przykład ironia, obelgi i ustalanie sztywnych zasad.
- Dziecko jest ofiarą zaniedbania ze strony rodziców. Najpowszechniejszą formą wykorzystywania dzieci jest zaniedbywanie emocjonalne. Oprócz fizycznych przejawów zaniedbania ogromna liczba młodych ludzi doświadcza zaniedbania emocjonalnego. Często jest ono skutkiem zapracowania rodziców, nierzadko dotyka dzieci ludzi prominentnych i zamożnych. Jest również powszechne w rodzinach z problemem alkoholowym. Zaniedbanie dziecka to pozbawianie go rodzicielskiego zainteresowania i uczucia. Może być spowodowane zapracowaniem, nieobecnością czy śmiercią rodzica. Jednym z podstawowych problemów związanych z zaniedbaniem emocjonalnym jest jego abstrakcyjność. Przejawia się ono raczej poczuciem pustki niż czymś konkretnym, co można wskazać, zmierzyć, opisać i zrozumieć. Dziecko nie potrafi ująć w słowa tego uczucia. Dorosłe dzieci opisują je jako niejasną, pełną niepokoju pustkę. Często dzieci i dorośli mówią o uczuciu odrętwienia, niepewności, próżni. Nie wskazują bolesnych wydarzeń, raczej stwierdzają, że nie działo się nic złego. Ten lakoniczny komentarz może wskazywać na to, że w dzieciństwie danej osoby brakowało czegoś istotnego i że doświadczyła ona zaniedbania emocjonalnego. Jeżeli matka lub ojciec nie byli dostępni, gdy dziecko potrzebowało ich emocjonalnie, to zaniedbanie takie miało miejsce.
- Dziecko jest narażone na dezorientację. Dezorientujące przekazy polegają na tym, że w jednym czasie przekazuje się dwie sprzeczne informacje. We wszystkich rodzinach konfliktowych, których historię poznałem komunikacja polegała na przekazywaniu podwójnych informacji. Rezultatem jest poczucie dezorientacji, czyli poczucie, że coś, jest nie tak.
Dezorientujące zachowanie pojawia się wtedy, gdy jednocześnie przekazywane są dwie sprzeczne informację Na przykład:
- Chciałbym, żebyś realizował swoje marzenia, pamiętaj jednak, że wszyscy liczymy na twoją pomoc w naszej firmie.
- Kocham cię takiego, jakim jesteś, a pewne rady daję ci dlatego, byś mógł zmienić w sobie kilka rzeczy.
- Chcę, żebyś wyszedł z domu i trochę się rozerwał. Nie przejmuj się moją samotnością.
- Wiem, że mnie kochasz, po prostu nie wiesz, jak to okazać.
- Spędzimy razem mnóstwo czasu, ale nie teraz.
- Poradzę sobie sam, ale gdybyś została ze mną, było by mi łatwiej.
- Wszystko w porządku, naprawdę, nie przejmuj się mną. Po prostu nie czuję się najlepiej.
- Zawsze będziemy blisko ciebie, zaopiekujemy się tobą i będziemy spędzać razem czas. Ale teraz po prostu nie możemy.
Ludzie wokół nas pragną otrzymać uznanie za swoje dobre intencje, lecz nie chcą, byśmy pamiętali o rzeczach, którymi nas rozczarowali – dlatego tak trudno DDA rozmawiać ze swoimi rodzicami o przeszłości.
Szybko uczymy się nie oczekiwać niczego dobrego. Niezależnie od tego, co nam się mówi czy ile uśmiechów się nam posyła, w rodzinie konfliktowej nie będziemy czuć się dobrze. To, co widzimy i słyszymy, często nie pokrywa się z tym, jak się czujemy. W końcu uczymy się nawet samym sobie przesyłać podwójne informacje:
- przejadamy się, a potem przechodzimy na dietę;
- jedziemy cztery kilometry do siłowni, by potem przebiec dwa kilometry na bieżni;
- robimy sobie wakacje, a potem wisimy godzinami na telefonie, sprawdzając, co się dzieje w domu.
W rodzinie konfliktowej rzadko można się nauczyć konsekwencji i skupienia na teraźniejszości. W „ogłupiających” sytuacjach zazwyczaj najpierw mówimy o dobrej woli, poparciu, zainteresowaniu i trosce. Druga, często niewypowiedziana informacja nie jest tak bezpośrednia. Przeważnie jest to coś, czego wolelibyśmy nie usłyszeć. Nierzadko przejawia się ona w zachowaniu. Zapominanie o ważnych rocznicach, niemożność złapania taksówki, spóźnienia, dezorientacja. Widząc takie postępowanie, trudno uwierzyć w czyjeś poparcie i troskę.
Dla wielu z nas dzieciństwo nie było okresem budowania zdrowej samooceny i pewności siebie. Niektórzy mogą mieć wrażenie, że zbyt szybko dorośli, choć jednocześnie odczuwali niepokój i brak pewności siebie.
Dlaczego tak ważne jest pełne zrozumienie swoich emocji
Wczesne lata życia wielu ludzi były pełne przerażających i bolesnych doświadczeń. Być może rodzice rzadko reagowali na dziecięcą potrzebę bliskości, przytulania i pocieszania. Zamiast tego albo krzyczeli na dziecko, wyładowując w ten sposób swój gniew i frustrację.
Niezwykle bolesną metodą kontrolowania, którą rodzice często stosują w komunikacji z dzieckiem, jest zaszczepianie w nim poczucia winy i strachu.
Niekiedy dorośli są po prostu obojętni i mało troskliwi. Wiele dorosłych dzieci mogłoby opowiedzieć historię o rodzicach, którzy nadal nieustannie ich krytykują i wyśmiewają się z nich. Są też rodzice stawiający dzieciom żądania i oczekiwania, których one nie potrafią spełnić.
Małe dziecko nie rozumie swych potrzeb, nie rozumie też, dlaczego rodzice są tacy, a nie inni. Być może oni sami w dzieciństwie byli źle traktowani. Brakowało im prawdziwego dzieciństwa, znosili poniżenie, czuli przejmujący żal i nie mogli sprostać wygórowanym oczekiwaniom. Małe dzieci nie znają jednak tajemnicy cierpienia swych rodziców.
Niekiedy strach, poczucie winy, gniew i cierpienie stają się tak przytłaczające, że aby je znieść dziecko odcina się od tej części swojej psychiki, która jest odpowiedzialna za odczuwanie. To niezbędny mechanizm obronny. Po to, by przeżyć i nadal funkcjonować, uciekamy od swojej wewnętrznej wiedzy i czuć. Zabijamy swoje wewnętrzne dziecko. Te stare uczucia pozostają w ciele za barierą powstałą z napięcia mięśniowego i fizjologicznego. Człowiek podejmuje zachowania obronne (kompulsywne objadanie się, picie, palenie, seks, samookaleczenie). Systemy natręctw (zachowanie) i wypierania (uwięzione uczucia) służą temu, by złagodzić wewnętrzny ból. Szybko stają się źródłem zaprzeczenia i iluzji w życiu.
Emocje to szósty zmysł, który interpretuje i organizuje pięć pozostałych oraz kieruje nimi i pomaga je zrozumieć. Nie czuć (jedna z zasad w rodzinach DDA) – być emocjonalnie sparaliżowanym i obojętnym -to znaczy być pozbawionym bardziej zrównoważonego spojrzenia na rzeczywistość. Nie czuć to odciąć się od prawdziwej bliskości z innymi. Emocje są tym, co łączy wszystkich ludzi.
Ponieważ tak duża część rzeczywistości zależy od znajomości własnych emocji, nie mając świadomości emocji własnych, idziemy przez życie zdezorientowani i przytłoczeni. Zrozumienie języka emocji jest kluczem do bycia panem siebie. Poznając lepiej siebie i własne emocje, można stworzyć więcej przestrzeni dla bardziej twórczej energii. Kiedy energia ta zostanie uwolniona, z twojego życia zniknie nieco strachu i cierpienia. 'To druga strona błędnego koła – samonapędzający się cykl pozytywnej informacji zwrotnej.
Kiedy czujesz ból emocjonalny, jakiego od czasu do czasu każdy z nas doświadcza, przez pewien czas nie masz energii, czujesz się beznadziejnie i cierpisz. To jest całkiem normalne.
Jeżeli jednak pozwolisz sobie w pełni przeżyć naturalne etapy bólu, gniewu i cierpienia, nie unikając przy tym rzeczywistości, niezaprzeczając jej, szybciej dojdziesz do siebie. Powróci twoja energia, kreatywność i wydajność. Rozwiązanie problemów emocjonalnych umożliwia prawdziwy rozwój. Kwestie z dzieciństwa – jeśli są nieprzepracowane – nieustannie pojawiają się w naszym życiu pod postacią rozmaitych konfliktów. Jeżeli pozostaniemy zamknięci i zachowamy postawę obronną, zmarnujemy energię i nie rozwiniemy w sobie zdrowej samooceny oraz zdrowego dorosłego.
Udostępniając (poniżej szybka opcja), “lajkując” pomagasz dotrzeć temu artykułowi do większej liczby osób. Jeśli możesz podziel się tym artykułem ze znajomymi.
Konsultacje z psychologiem online
Bez wychodzenia z domu